Cicha woda brzegi rwie, nie wiesz nawet jak i gdzie. Ma racje, że tak powiem, to przysłowie – cicha woda brzegi rwie! Tajemnicą poliszynela jest, że do grubostalówczaków mam słabość niesamowitą i mnie ciągnie do nich jak karciarza do kart. Problem jeno jest taki, że coraz bardziej mnie nużą pióra ogromne, które kiedyś ubóstwiałam. A gdyby ta załatwić sobie pióro szczupłe, eleganckie a z piękną sylwetką, które zdolne by było do krechy powalającej? A udało się załatwić. Dzisiaj przed Wami jedno ze ścisłej czołówki ukochanych przeze mnie pisadeł – Sheaffer Targa Slim. Który, nawiasem mówiąc okazał się zupełnie nie taki slim. Ale to mi na rękę.
Wygląd
Pióro ma kształt bezczelnie regularnego walca, co czyni go atrakcyjnym. Mosiężny pierścień na końcu bordowego odwłoku i z tegoż samego materiału ciężka skuwka z nieodłączną białą kapką na nosie, klips ze szczeliną, sekcja czarna, stalówka inlaid. Jednym słowem – красивая.
Podziwiajcie sami.
Niestety, pióro trafiło do mnie używane wcześniej intensywnie, co wrażeń z pisania mniej miłymi nie czyni, ale z zewnątrz bardzo jest widoczne. Co ja tak piszę jak Yoda?
Trochę historii i dziwaczny fakt
Z wszechwiedzącej tabeli o Targach przytargałam fakt, że piórko moje w tej akurat wersji kolorystycznej, a mianowicie Laque garnet ronce, produkowane było od 1989 roku. Problem jest jednak taki, że jego skuwka prezentowała się tak jak cała reszta pióra:
… natomiast moje ma skuwkę wybitnie mosiężną.
C’nie? Ot, zagadka. Spytam Szerloka Hemloka z Ulicy Sezamkowej.
Wymiary
Zamknięte: ok. 13,5 cm
Otwarte: ok. 12 cm
Skuwka: ok. 6 cm
Średnica: ok. 1 cm
Waga: ok. 30 g
Waga skuwki: ok. 10 g
Stalówka
Inlaid and breathtaking. Złota, 14 K, rozmiar B. Duże B. Bery Big Broad. Broad and Beautiful.
Próba pisma
Konstrukcja
Pióro jest przeciętnie ciężkie (po odetkaniu dosć masywnej skuwki). Dobrze leży w ręce i jej nie męczy podczas pisania. Dzięki regularnemu kształtowi jest uniwersalne i nadaje się do pisania pod różnymi kątami.
Piórko w negliżu:
Tworzywo: mosiądz i propionian celulozy
System napełniania: sheaffer’owski nabój/ sheaffer’owski konwerter
Porównanie z innymi
Tutaj z Pelikanem M150 i Parkerem Sonnetem.
Zady i walety
+
~ świetnie się nim pisze, stalówka chodzi gładziuchno
~ niezbyt grube – wygodnie leży w łapce i jej nie męczy
~ przepiękna i zdecydowanie zwracająca uwagę stalówka, która pisze NAPRAWDĘ grubo.
~ gargantuicznie ekspresowy przepływ
–
~ cena… Za nowe naturalnie.
~ wyżej wymieniona stalówka, choć przepiękna, często uciupana jest w atramencie, jakiego by nie użyć. Niby palców nigdy mi nie pobrudziło, ale może komuś przeszkadzać.
~ dla nieprzyzwyczajonego do grubszych kresek nie do używania na co dzień. Bo się wścieknie, co rusz będzie rozmazywał.
~ gargantuicznie ekspresowy przepływ
Podsumowywiwując?
Pióro dla konesera grubasków. Znaczy się tego, grubostalówczaków. Mnie osobiście świetnie się nim współpracuje i zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia. Uwił sobie gniazdko ten pierzasty stworek na podium mojego prywatnego rankingu piórowego.
Pingback: 100 Inkoholiczkowpis, czyli blogowe Hall of Fame | inkoholiczka
Jedna uwaga droga Inkoholiczko – to nie jest slimka, tylko pełnowymiarowa wersja.
PolubieniePolubienie
Masz rację, już dawno sama się zorientowałam – nie mam pojęcia czemu to tkwi tu niepoprawione! Dzięki za czujność :)))
PolubieniePolubienie