Księżyc zaszedł gdzieś za lasem, we wsi gdzieś szczekają psy, Falkon dobiegł końca i nie da się ukryć a za pasem już Festiwal Kobiet Internetu, na który ruszam do Gdańska za kilka dni. W związku z tym muszę pewne sprawy pozamykać i przedstawić Wam ostateczne podsumowanie – raport z frontu konwentowego. A potem ruszam czym prędzej dalej, bo atrakcji czeka w tej jesieni co niemiara.
Jak było na Falkonie? BARDZO. Bardzo nerwowo, bardzo intensywnie, bardzo zaskakująco bardzo męcząco i w gruncie rzeczy bardzo fajnie. Ci z Was, którzy obserwują mnie na mediach wiedzą, jak bardzo zaangażowana byłam w tegoroczną edycję i jak dużo wzięłam dla siebie zobowiązań. Ale nie żałuję niczego, dzięki temu dałam radę w tym roku zrobić naprawdę dużo, jestem z siebie dumna. Małe podsumowanie tego wszystkiego wrzucam Wam poniżej, żeby żadnemu z Was nic nie umknęło i nikt mię się tu nie czuł pokrzywdzon tudzież pominięty.
Natomiast na samym początku parę słów na temat samego konwentu: Falkon zdecydowanie zmienia się z roku na rok, to na pewno, w związku z czym formuła konwentu musi się w jakiś sposób zmieniać, żeby wychodzić naprzeciw tym wszystkim uczestnikom. To, co z pewnością zasługuje w tym roku na pochwałę to sala główna. Wystawców było sporo więcej niż w zeszłym roku (na co najbardziej narzekali odwiedzający w zeszłym roku), a i oferta bardzo różnorodna, naprawdę każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Nie zabrakło w gwiazd pokroju Darwinów, nie zabrakło gigantycznej sali dla graczy, był i wielokrotnie wywoływany punkt gastronomiczny na terenie konwentu, na luziku Sleep Room – wszystko co trzeba, więc w kwestii logistyki i rozplanowania absolutnie nie mam zarzutów.
Co do czego mam jedyny zawód – ale jest dosyć duży – to program. Kiedy przygotowywałam się do udziału w audycji specjalnie przyjrzałam go, żeby znaleźć jak najwięcej prelekcji dotyczących tematu przewodniego w tym roku (czyli tego, jak będzie wyglądać przyszłość i szeroko pojętego science fiction). Było tego mało, bardzo mało, zdecydowanie za mało, jak na to że był to temat przewodni. Bardzo podobna sytuacja miała miejsce w zeszłym roku – paradoksalnie w tym było dużo więcej słowiańskich punktów programu i słowiańskich stoisk niż w wtedy (a temat przewodni, przypominam, brzmiał „wschód słowiańskich mitów”). Wszystko było rozplanowane mega dziwnie – większe gwiazdy pokroju Odpustu Zupełnego grały praktycznie w środku nocy, w środku dnia najbardziej zatłoczonego, czyli soboty warsztaty z jakichś rzeczy totalnie nie związanych z fantastyką, a znów prelekcje ściśle podchodzące pod tematy tematem przewodnie zepchnięte gdzieś na siódmy plan. Ja sama miałam gigantyczny problem z przeforsowaniem innego terminu swojej prelekcji, ponieważ mój pierwotny został wyznaczony na czas praktycznie po zakończeniu festiwalu – kiedy nie ma już nikogo fizycznie w targach. Dlatego mam uczucia całościowo mam bardzo ambiwalentne.
No, ale że działo się co nie miara – nie można odmówić. Na dowód mam dla Was kilka prezentów:
► spotkanie z GF Darwin, które już po raz drugi miałam zaszczyt i przyjemność prowadzić
►udział w audycji na żywo z Falkonu na antenie Polskiego Radia Czwórka
(wystarczy kliknąć i Was przekieruje do nagrania)
► wpis o 6 książkach, którymi inspirowałam się przy przygotowaniu do prelekcji
Mógł Wam umknąć, bo wtedy byliśmy wszyscy w szale tuż-przed-konwentowym 😀
► fragmenty prelekcji w formie podcastu dostępnego na: Spotify lub Anchor.fm, jak komu wygodniej
PS – na tym drugim nie trzeba się logować 😉
►… i oczywiście mini fotorelacja – w tym roku mini i prosto z instagrama, bo jak widzicie nawał innych zobowiązań był potężnym 😀
To tyle ode mnie – trzymajcie się ciepło, a ja lecę się pakować do Gdańska! 😀 A Wam jak się podobał tegoroczny Falkon?
Zdjęcie na headzie: najlepszy cosplay na całym Falkonie by Miny Robimy
Przeczytałem, podoba mi się styl. Ale zdjęcia jednak wolę z lustrzanki.
PolubieniePolubienie
Ja też – tylko kto ma je robić 😀
PolubieniePolubienie