Wszyscy dobrze wiemy, że narkotyki są be i dzieci (ani dorośli) nie powinni ich brać – to jest jasne i zakładam, że nie potraktujecie tego wpisu, jako próbę sprowadzenia Was na złą drogę przez ciocię Inko. Jednakowoż! Bez wątpienia kiedy weźmie się za w filmie nie dobry spec od animacji i efektów specjalnych i zechce pokazać widzom co DOKŁADNIE widział bohater – zaczyna się robić ciekawie (i bad trip niestraszny, bo jak chcemy to można po prostu zapauzować, a jak się już Tobie przytrafia, to nie jest tak wesoło). Szczególnie wdzięczną pod tym względem substancją jest LSD, czyli dietyloamid kwasu D-lizergowego zwany pieszczotliwie po prostu kwasikiem (dla niezorientowanych to taki jakby bilet do kina, tylko się go wkłada pod język i czeka na seans na żywo). I właśnie takie sceny filmowe dzisiaj Wam zaserwuję, zainspirowana najnowszym sezonem „Ty” od Netflixa…
Nie rozmawiaj z teściową na kwasie (Ty)
… i z tej właśnie przyczyny od tej właśnie sceny zacznę, bo z całego zestawienia jest zdecydowanie najlżejsza i najmniej tripowa, ale wprowadza nastrój lekkiego niepokoju. Joemu, głównemu bohaterowi dobry, życzliwy przyjaciel podaje troszku za dużą dawkę (tak dla pewności) i oto skutki picia wódki.
Colin tłumaczy i objaśnia rzeczywistość (Bandersnatch)
Nie sposób nie przytoczyć tutaj mojej ulubionej zdecydowanie sceny z interaktywnego Netflixowego Bandersnatcha z Colinem objaśniającym rzeczywistość. Wszyscy bawią się świetnie i smyrają ściany by poruszyć kolorami, aż w końcu wyżej wspomnianemu wylewają się oczy i skacze z balkonu, a naszego bohatera atakuje wyjątkowo szpetny demon Pax, a widz Inkoholiczka dostaje zawału.
Tymczasem w hipisowskiej komunie (Zdobyć Woodstock)
Nie chciałam za bardzo przytaczać starych filmów w tym zestawieniu, bo ich efekty najczęściej mają niewiele wspólnego z prawdziwym działaniem kwasu, a na dodatek na widok efektów specjalnych i zoomująco-odzoomowującej pracy kamery dostaję wysypki na całym ciele z żałości. Zdobyć Woodstock jednakowoż radzi sobie z tym całkiem dobrze, a przy tym zanurza wszystko w uroczo hippisowskim klimacie, w który główny bohater Elliot się osuwa.
You had one job – and it wasn’t suitcase full of drugs (Las Vegas Parano)
Las Vegas Parano raczy traktować o dziennikarzu Hunterze Thompsonie, który rusza do tytułowego LSW właśnie w sprawie zawodów motocyklowych Minto 400, z których ma napisać relację. Zdecydowanie nie pomaga mu w tym walizka pełna wszelkiej maści narkotyków, co ją wziął był zabrał ze sobą – w efekcie praca jakoś tak schodzi na drugi plan, a on sam osuwa się na dywan pulsujący wszystkimi kolorami tęczy.
Barwy, które kolorowy niesie kwas (Szkoła zabójców)
Uwielbiam wprost mieszanie w kinematografii animacji z fabularnymi ujęciami – dlatego ta sekwencja to dla mnie istna wzrokowa uczta (szczególnie moment 3:37). Sama szkoła zabójców zaś to serialik bazowany na komiksie Deadly Class i anulowany po jednym sezonie (więc cieszcie się póki możecie) opowiadający o Marcusie Lopezie, bezdomnym nastolatku, który dostaje się do prestiżowej szkoły dla przestępców. Och, jakże to idealnie komiksowe 😀 Jak widać na poniższym nagraniu ewidentnie mu się tam podoba i bawi się chłopak świetnie.
BONUS: Misje dla Yogiego i Reggiego (Far Cry 4)
Nie byłabym sobą, gdybym nie dodała na końcu jakiejś niespodziewanki. Nie sposób w takim zestawieniu przytoczyć pierwszych ćpunów Rzeczypospolitej Gamingowej, czyli Yogiego i Reggiego z czwartej części Far Cry’a. Zawsze kiedy wpadniesz im w łapska masz gwarantowaną doprawdy szampańską zabawę i nie muszę chyba mówić, że potem niewiele pamiętasz.
PS – Zabawa zaczyna się gdzieś od 1:40, kiedy już zainhalujemy naszym bohaterem co trzeba.
Jest jeszcze ciekawa scena w „Dzienniku pisanym rumem”.
PolubieniePolubienie
O, dzięki! Zobaczę sobie 😀
PolubieniePolubienie
O, dzięki! Zobaczę sobie 😀
PolubieniePolubienie