5 powodów, dla których uciekają Ci followy na Instagramie (PRZESTAŃ PŁAKAĆ)

Przewidziałam zupełnie inną tematykę najbliższego tekstu, natomiast jest pewien temat który przewija się na Instagramie już od jakiegoś czasu i często się na dziada natykam. Tu go słyszę od jakiegoś znajomego twórcy, tu od kogoś kto dopiero zaczyna karierę w mediach… Chodzi o to jedno, konkretne, stałe i niezmienne pytanie tudzież zażalenie do losu:

Dlaczego ludzie mnie odfollowują?

Przecież było już tak pięknie.. Przecież miałem już 100, 1000, 82376 obywateli instagramowych… Przecież już miało być dobrze już była reakcja… I tak dalej, i tak dalej, i tak dalej.

Za każdym razem kiedy natykam się na taką osobę ze wszystkich sił staram się wyłuszczyć jej w krótkich żołnierskich słowach całe swoje doświadczenie,dlaczego tak jest i co z niego wynika, ponieważ mediami zajmuje się nie tylko po linii bloga, ale też troszeczkę zawodowo – po prostu spędzam tam dosyć dużo czasu i swoje zobaczyłam. Dzięki temu udało mi się poznać w miarę dobrze algorytmy kierujące i Insta i FB – chociażby za sprawą samego stażu, bo kiedy zaczynałam ze stroną na Facebooku to nie było jeszcze chociażby brzydkiego zwyczaju bezlitosnego cięcia zasięgów stron.

Chciałam dzielić się z nimi w jakiś sposób tym doświadczeniem, ale było to bardzo trudne – ludzie, którzy zaczynają na Instagramie nie do końca rozumieją, że właśnie są w pewnej dżungli, która rządzi się swoimi prawami. To, że oni ich nie znają nie sprawia że one przestają działać. Funkcjonując tam nieświadomie prostu zupełnie niepotrzebnie przyjmują się totalnie nie tymi rzeczami, którymi powinni.

Zacznijmy od pewnych podstaw. Instagram od Facebooka różni się głównie tym, że tutaj każde konto jest swego rodzaju potencjalnym influencerem. O tym decyduję tylko i wyłącznie liczba twoich followersów i nic więcej. To nie tak jak na Facebooku, że macie konto prywatne plus stronę, za którą tak naprawdę nie musi być nawet wiadomo kto stoi. Tutaj to Wy jesteście sami w sobie stroną i marką, co swoją drogą idealnie wpisuje się w ideę personal brandingu. Jeśli zajmujecie się nim tak jak ja (nawet nieświadomie), będziecie mogli w ten sposób stworzyć wokół siebie pewien styl, który będziecie mogli utrzymywać na wszystkich frontach. Natomiast czy jesteście nastawieni na gromadzenie followerów, czy jesteście małą firmą, czy blogerami, którzy zakładają dodatkowe konto na Instagramie, czy po prostu potencjalnymi instagramerami – to nie ma znaczenia. Bo to to nie zmienia faktu, że  pewne rzeczy będą Was po prostu spotykać.

Na ten przykład dzisiaj omawiana zmora, czyli dobowe wahania liczby followersów.

Kiedy widzicie konto na Instagramie macie na górze 3 liczby. Pierwsza jest liczbą postów zamieszczonych na stronie, druga (czyli ta potencjalnie najważniejsza) liczbą followerów (czyli osób obserwujących stronę), a trzecia – jak się okazuje nie mniej ważny element dla nowoczesnego podejścia do marki liczba – osoby, które obserwujesz Ty:

20190703_164227

Zacznę trochę od końca, czyli właśnie od tej ostatniej liczby – początkujący twórca może zastanawiać się po cóż na litość kota pokazywać kogo ja followuje – to przecież w ogóle nie jest ważne, to przecież w ogóle nie powinno wpływać na moje bycie potrzeganym jako twórca kogo ja lubię i jak duża jest liczba tych osób. No więc nie! To jest bardzo ważne, szczególnie ważne w dobie tak zwanych mass followerów, do których wrócę jeszcze później (chodzi o osoby masowo obserwujące inne konta, mowa tu o ponad 1500 obserwowanych kont). Przede wszystkim jedyne czego musicie pilnować to to żeby po prostu nie być jednym z nich. No dobrze, powiecie, ale co jeżeli ja mam takie szerokie zainteresowania i to nie jest tak, że ja sobie to robię dla jakichś profitów, tylko po prostu chcę tyle ludzi followować? No wolny kraj, oczywiście masz takie prawo, bo przecież wolnoć Tomku w swoim domku… Natomiast nie dziw się  potem, jeżeli nie będziesz przez to poważnie traktowany przez potencjalnych współpracowników albo czytelników. Dlaczego? Bo fizycznie rzecz biorąc strasznie ciężko jest być na bieżąco z nawet połową tak gigantycznej liczby. Nie jest możliwe nadążyć z tym co tam się dzieje i jeżeli kogoś na przykład zafollowujecie i ten ktoś Was sprawdzi i widzi, że wy macie zaobserwowane na przykład pięć tysięcy kont, to on wie, że nie będzie w żaden sposób dla was atrakcyjnym twórcą, że stanie się tylko pustą liczbą, nie dostanie od Was żadnego zaangażowania.

Z takimi podstawami wyruszmy w drogę i przeanalizujmy pięć powodów, dla których możecie tracić followerów. Dwa pierwsze wyboldowałam mocniej, nie dlatego, że są najważniejsze, a że uważam je za po prostu najczęstsze. Trzy kolejne zdarzają się również jak najbardziej, natomiast nie dotyczą nie tyle algorytmu działania Instagrama i proponowania różnych kont, ale po prostu czynnika ludzkiego, który w sumie na różnych mediach działa podobnie.

 

Powód 1: to nic osobistego – to nawet nie są ludzie.

Mowa tu oczywiście o tak zwanych botach. Jeżeli jesteście na Instagramie bardzo krótko mogliście nie zorientować się, że część kont (szczególnie takich aspirujących influencerów albo rodzących się marek) jest obsługiwana przez boty – czyli przez takie programy-algorytmy, które wyszukują interesujące dane firmy/osoby tematy i potencjalnych followersów, którzy mogą być ich potencjalnymi odbiorcami.

Czyli dla przykładu: gdyby Inko wynajęła bota i nasłała go na Was, to zdiagnozowałby Was (razem z całą bandą innych osób o podobnym profilu) i zasypałby Was z mojego konta miliardem serduszek, miłych komentarzy i… właśnie zafollowował, by za chwilę odobserwować, gdy oddacie follow. A ja patrzyłabym jak napędza mi ruch na koncie, siedząc sobie nóżka na nóżkę i płacąc.

I analogicznie – ja z mojego konta jestem diagnozowana pod kątem preferencji, wyników wyszukiwania i słów kluczowych – u mnie pewnie leci po „popkultura”, „książki”, „Lublin”, po najczęściej używanych hashtagach i postach, na które reaguję, zainteresowaniach reklamowych, itp.

A więc – takie konta będą Was odfollowowywać. To jest totalnie naturalne, one po prostu działają jak maszyny (bo to są maszyny), znajdują Was na zasadzie sprofilowania i wabią. Są nastawione tylko na budowanie zasięgu i ament.

 

Powód 2: follow for follow – oni po prostu budują zasięgi

To działanie płynnie nie łączy się z drugim punktem – bo ono nie musi być wcale przeprowadzane przez bota, może przez zupełnie zwykłych użytkowników. Mogą to być właściciele konta ale mogą to też być osoby z agencji PRowych, które zajmują się po prostu promocją na Instagramie.

Takie konta są nastawione po prostu na budowanie zasięgu  i tyle. Bazują na pewnej grzecznościowej zasadzie, która jest (JESZCZE) bardzo rozpowszechniona na Instagramie  (natomiast jak tak dalej pójdzie, to długo to już nie potrwa). Ta zasada nazywa się follow for follow i nietrudno się domyśleć opiera się na tym że jeżeli zaobserwuje mnie ktoś, to i ja oddaję. Czy to z grzeczności, czy po prostu budując społeczność, bo przecież w końcu do tego te media służą.

Natomiast potencjalnych influencerów sieć znajomych nie interesuje i osoby które w ten sposób działają w sieci to grają tak troszeczkę gospodarką rabunkową, na kredyt. Natomiast ta strategia jest niestety bardzo powszechna.

Dlaczego rabunkowa? Bo takie puste nabijanie sobie follow w efekcie nie gwarantuje zbyt dużego zaangażowania. Albo i żadnego… To wygląda w ten sposób: ja zaobserwuję 5000 kont o podobnym profilu i pewnie z połowa zrobi grzecznościowy follow back. To wtedy ja po tygodniu wywalam wszystkich i jeszcze raz. I jeszcze raz. I po jakimś pół roku mogę mieć około ileś K ludzi właściwie żadnym kosztem. Tylko, że te liczby będą zupełnie puste, to takie nabijanie sobie cyferek bazujące na F4F… I później macie do czynienia z takimi napompowanymi sztucznie kontami, które zachwowują się jak te z kupionymi followami. Mają powiedzmy 50000 followerów, a pod zdjęciem zaangażowanie i zasięg jak takie średnio wyrośnięte mikroinfluencerskie konto – choć powinny mieć dużo, dużo więcej.

I teraz pytanie? Czy nam zależy na takich ludziach w gronie naszych followerów? Czy mnie zależy na ludziach, którzy tak naprawdę mają gdzieś to, co robię? Mają gdzieś moje treści, moje konto i wcale nie zamierzają się udzielać, tylko chcą w ten sposób mnie podpuścić? Zastanówcie się nad tym, bo to prawdopodobnie lwia część osób, które dziennie was odobserwowują. Warto się nimi przejmować?

Jeżeli komuś realnie podoba się to co robisz, to może odejść z trzech poniższych powodów… Ale na pewno nie z tego.

 

Powód 3: bo im się odwidziało/nie tego się spodziewali

W tej grupie znajdują się tacy, którym najczęściej Insta podpowiedział Wasze konto i zaobserwowali w ciemno – a potem po jakimś czasie po prostu zobaczyli, że to zwyczajnie nie ich klimat. Ja tak miałam wiele razy, kiedy konto podobało mi się wizualnie, ale po wkręceniu się w nie jakoś mocniej zobaczyłam, że stojąca za nim osoba ma na przykład bardzo wyrazisty światopogląd wyraźnie sprzeczny z moim (chociaż to nie tak często się zdarza), albo jest szalonym aktywistą i gada tylko o jednym… Albo po prostu zwyczajnie mnie denerwuje jako człowiek i nie nadajemy na tych samych falach. Tak samo może być z Wami, nie wszyscy mają Was lubić. I dobrze. Nie muszą.

Powód 4: bo nie ma między Wami interakcji

To także jeden z ważnych zarówno dla świadomych twórców jak i odbiorców elementów, na który i ja zwracam uwagę – Insta jest miejscem bardzo szczególnej interakcji, niezwykle sprzyja budowaniu sieci. Ja co jakiś czas robię rewizję i jeśli wśród zaobserwowanych mam mnóstwo kont, które nawet nie wiem jak się tam znalazły i co więcej – nie kojarzę jakiejkolwiek aktywności z ich strony u siebie… Wyrzucam. Bo może po prostu do siebie nie pasujemy.

Powód 5: bo zmieniłeś styl swojego konta

Coś takiego przeżywałam kilka razy – największa fala była chyba przy okazji przebudowywania i przeprofilowywania wszystkich mediów bloga i strony we wrześniu zeszłego roku. Mnóstwu osób nie podobały się zmiany – ale cóż. Co ja mogę 😉 Droga wolna! Tak będzie prawdopodobnie kiedy zechcecie zarabiać na blogu, bo zawsze znajdą się służbiści wyzywający Was od inftfutfutfuinfluencerów i żebraków. No cóż. Droga wolna! To Wasz kawałek podłogi i to Wy widzicie perspektywę przyszłości i rozwoju. Nie oni.

 

To jak? Obiecujecie, że już nie będziecie płakać? :3

ebjftsg

3 Comments

Dodaj komentarz