„Wyspa”, czyli jak Islandię od świata odcięli

Pewnego dnia czas w Islandii staje w miejscu, gdy nagle wysiada łączność. Wszytskie 4 kable podmorskie, łącznie z tym tajnym wojskowym, satelity, internet, maile, telefony, NIC. Statki, samoloty, helikoptery nie wracają. Islandczycy zostają zdani sami na siebie i nagle przypominają sobie, że są na samotnej wysepce pośrodku rozszalałego oceanu. A czasy się zmieniły, nie są już tym samym  ludem co przed laty, poznali już kontynentalne życie. Co się wtedy z nimi dzieje?

Przed Wami political fiction… Lub, jak kto woli, SF z gatunku tych „tuż za rogiem”. To się może wydarzyć przecież w każdej chwili.

Bjornsdottir_Wyspa_mi

Dla wielu Islandia jest czymś takim jak dla mnie Finlandia – wymarzony kraj, a myśli uciekają tam w każdej wolnej chwili. Mieszkańcy tracą ludzkie cechy, bo jak to w ogóle możliwe, żeby na co dzień żyć w tym kraju ze snów, ziemi obiecanej? 😉 Ale raj na ziemi nie istnieje, każde miejsce wygląda zupełnie inaczej, gdy się w nim mieszka. I właśnie dla takich fanów „Wyspa” może być szczególnie cenna… I bolesna. Bo w niej jest coś takiego, co może wzbudzić takie samo uczucie jakie mamy pierwszy raz widząc, jak zachowuje się po alkoholu jakiś nasz bliski znajomy. Niby on, a jednak, kurczę, jakiś taki niesmak… Podobnie z Islandczykami – niby ci sami, niby ten spokojny, cichy naród, a w ekstremalnych sytuacjach zdolny do czynów zupełnie nie-spokojnych… Tu urwę, bo nie chcę Wam spojlować 😉  Prawda, że w nieoczekiwanych warunkach każdy zachowuje się niespodziewanie, nie wiadomo, w którą stronę się zwróci. Jednak myślę, że możemy Autorce zaufać w kwestii takiej nieco apokaliptycznej diagnozy islandzkiego społeczeństwa.

27973633_1609025999186683_1174881080745349053_n

I właśnie to jest taki trochę klucz do zrozumienia „Wyspy” – patrzeć na nią właśnie przez pryzmat samej Islandii. Dla mnie osobiście pomysł, którym zadebiutowała Björnsdóttir nie jest jakiś szczególnie oryginalny – motyw, z resztą nieco prepperski, odcięcia od wygód technologii i rzucenia ludzi na pastwę ich najpierwotniejszych instynktów. Ani ona pierwsza ani ostatnia, która się nad tym zastanowiła. Jednak takie rozważania w kontekście Islandii jako takiej mogą faktycznie być bardzo nowatorskie – i tłumaczyłyby ocean nagród, który spłynął na Autorkę po premierze książki. Może po prostu wyczuła jakiś ważny społecznie temat, który, wciąż niedopowiedziany, nabrzmiewał? Tego nie wiem, nie jestem Islandką. Przeczytałam jednak z przyjemnością.

istock-503074043

 


Źródła grafik: 12

„Wyspa” Sigríður Hagalín Björnsdóttir, Wydawnictwo Literackie, Warszawa, 2018

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Literackiemu.

wydawnictwo-literackie

 

Dodaj komentarz